Wyobraźmy sobie, że w czasie jazdy autobusem 105 w Warszawie, trzy przystanki po starcie z ulicy Emilii Plater pasażerowie stwierdzą, że kierowca nic nie widzi. Dwa dni temu całkowicie stracił wzrok. A dotyczy to zaledwie kilku pasażerów i to jadących późnym wieczorem nie dalej niż do pierwszego przystanku na ulicy Lazurowej, w kierunku na Bemowo. A w przypadku radzenia sobie z najważniejszymi wyzwaniami cywilizacji XXI wieku mamy do czynienia z ludźmi bezpośrednio odpowiadających za los milionów ludzi, za wojnę i pokój, za powodzenie lub klęskę ekonomiczną całych narodów. Kwalifikacje ludzi odpowiadających za życie i śmierć milionów są bardzo intrygującym tematem. Konsekwencje ich ślepoty są nieporównywalne ze skutkami jazdy niewidomego kierowcy. Mówimy o wszelkich kompetencjach osób, które mają lub mogą mieć wpływ na decyzje polityczne, nawet tylko takich, których decyzja ogranicza się do wrzucenia kartki do urny wyborczej.
Rzecz sprowadza się do powszechnego dostępu do jasnego pojmowania współczesnej rzeczywistości w całej jej złożoności. Poprzedni tekst z tego cyklu zakończyłem w taki oto sposób, przypominam.
Każdy może być geniuszem, to moje hasło. Udzielam korepetycji w tym zakresie. W ten sposób realizuję projekt Ministra Nauki i Szkolnictwa Wyższego, prof. Michała Seweryńskiego, który powiadał, że w XXI wieku system wychowania i edukacji powinien kształcić masowo ludzie kategorii Leonardo da Vinci.
Do zdobycia umiejętności efektywnego rozumienia rzeczywistości potrzebne są odpowiednie narzędzia pracy umysłowej, a nie eksperci piorący opinii publicznej mózgi, krótko podsumowując mój poprzedni tekst. Później zajmiemy się, krok po kroku, realnym sprzętem, usprawniającym efektywną procedurę rozpoznawania rzeczywistości. Chodzi, w najskromniejszym wymiarze o umiejętność zauważenia kiedy i jak ktoś wciska nam kit.
Taki kit, jaki ostatnio niejaki la mentu chciał wkręcić czytelnikom w Salonie. Brednie opowiedział potworne, ale parę osób to kupiło. A tysiąc takich la mentów miało realny wpływ na wynik wyborów. Ślepego kierowcę można odsunąć od kierownicy w kilka sekund. A Premier za parę godzin może pokazać protestującym lufy karabinów. Jak w kopalni Wujek.
Takich la mentów także lekceważyć nie można. Tak czy inaczej, wpływają na rzeczywistość. Dobrze by było, aby demokratyczna większość mogła samodzielnie rozpoznać brednie i nie dać się zwariować. Nie jest potrzebna żadna cenzura, ani eksterminacja, do której nawołuje ikona polskiego bolkizmu.
Wystarczy powszechna umiejętność odróżniania dobra od zła i zwykła ludzka wrażliwość na brednie. Interesujący program minimum, nieprawdaż?
Obiecałem ostatnio pokazać to zjawisko na przykładzie relacji pomiędzy lekarzem, farmaceutą, a pacjentem. Przykład ten jest przenośnym modelem relacji pomiędzy ważnymi składnikami systemu rozumienia rzeczywistości. Spójrzmy najpierw na lekarza i farmaceutę. Jeden i drugi ma skończone studia medyczne.
- Czym się różnią?
Dlaczego zawód lekarza to korona i elita zawodów medycznych, a farmaceuta jest subiektem w sklepie z lekami?
Przecież, chyba czas ich kształcenia jest podobny, w tym czasie ludzie podobni talentami mogą zdobyć podobny zbiór informacji, zwany wiedzą. Tak, ale to są chyba różne zbiory. Można w wielkim skrócie powiedzieć, że lekarz wie wszystko o chorobach i różnych sposobach ich leczenia, coś tam przy okazji wiedząc o lekach nadających się do leczenia ludzi. A farmaceuta z kolei wie wszystko o lekach, o ich produkcji, wytwarzaniu, działaniu, stosowaniu. Wiedza jednego i drugiego jest ogromna, często wiedza farmaceuty jest nawet trudniejsza i obszerniejsza od lekarskiej, ale jest po prostu rzeczowo inna. I tyle, to jest proste.
Obaj faceci różnią się nie tylko rodzajem posiadanej wiedzy, ale i mają wyćwiczone inne umiejętności, opanowane inne procedury postępowania i wnioskowania. Różnią się nabytym doświadczeniem, kryteriami podejmowania decyzji, czasem nawet filozofią i poczuciem misji zawodowej. Mówiąc przenośnie, aptekarz kręci świetnie piguły, nie ma pojęcia jak zrobić zastrzyk, a lekarz nie umie zrobić tabletki, ale ślepą kiszeczkę wytnie śpiewająco. Chyba, że jest okulistą.
I teraz pacjent. Ideą tego przykładu jest założenie, że jego wiedza medyczna jest niewielka, niewiele wie o chorobach, malutko też o lekach. Ma tylko wiedzę ogólną. Jest faktycznym ignorantem, o medycynie nie ma pojęcia. Nie jest jednak wykluczone, że akurat jest ministrem, albo współczesnym geniuszem od najskomplikowańszych kosmicznych wojen. Mitologia współczesnych elit sprowadza się do tego, że takie pojęcie ignorancji wyklucza porozumienie, jest wykluczającym uzasadnieniem rozpadu społeczeństwa na zamknięte korporacje szamanów.
Ale oto, lekarz z aptekarzem wymyślili kurację i operację na którą pacjent musi wyrazić zgodę! Jakie są jego kompetencje, aby sensownie i odpowiedzialnie podjąć taką decyzję, bardzo ważną medyczną decyzję, która decyduje o jego życiu, lub śmierci?
Takie jest prawo. Prawodawca zakłada, że pacjent w tym przypadku ma wyższe kompetencje medyczne od wszystkich lekarzy.
To nie jest domniemanie. Musi być gdzieś rozwiązanie otwierające to miedzykorporacyjne odizolowanie wszelkich kompetencji. Jeśli kurs geniuszy ma odnieść sukces musimy uwolnić się od stereotypu. Stereotypowe podeście polega na wzruszeniu ramionami i lekceważącym odwróceniu się od problemu plecami, dokładnie tak jak to zrobił Wojtas w pierwszym komentarzu, na dole, pod moim tekstem. Nie wysilił się, nie spróbował nawet podejść do problemu, nie zechciał ani rozumieć, ani nawet zauważyć jego istnienia.
To jest realne źródło szamaństwa politycznego. Założenie o istnieniu zamkniętych i nieprzekraczalnych kręgów wtajemniczenia. Tak jak Wojtas, automatycznie zawęża przestrzeń porozumienia pomiędzy lekarzem, a pacjentem, do najprostszych spraw bytowych. Co pani woli, śpiewać córeczce, czy też opowiadać bajeczki?
To jest intelektualne źródło przekonania o tym, że zwykli ludzie nie mają pojęcia sprawach medycznych, o polityce, ani o sprawach państwowych i tak po prawdzie należało by zabronić im udziału w takich wyborach. Laryngolog czy polityk, wszystko jedno. Proszę zauważyć ciekawe zjawisko, tak różne specjalności: laryngolog lub polityk, jeden w relacji do pacjenta, a drugi do społeczeństwa. Zwracam uwagę na taki oto fakt, różne kompetencje, a podobna topologia problemu. Niby zupełnie różne zjawiska a bardzo podobny, albo analogiczny sposób podejścia do sprawy. Lekarz i polityk są przekonani, że mają do czynienia z ignorantem i próbują wkręcić mu kit. Wojtas wystawił mi się sam ze swoim wzorcowym lekceważeniem. Politycy i towarzyszące im ich intelektualne pasożyty zwane politologami wbijają do głowy i politykom i obywatelom taki mit:
- "Zwykli ludzie interesują się tylko tym, aby było im lepiej, reszta ich nie interesuje. Identyczny cwany wybieg jak z problemem relacji pacjenta z lekarzem. Lekarz także próbuje wcisnąć pacjentowi kit i ograniczać wybór i pole porozumienia do najprostszych spraw bytowych". W gruncie rzeczy brak zrozumienia działa w obie strony. Tak naprawdę lekarz nie rozumie, ani nawet nie próbuje zrozumieć prawdziwych opcji pacjenta i odwrotnia. Pacjent nie ma prawa zrozumieć prawdziwych kryteriów wyboru lekarza. Bardzo możliwe, że Wojtasowe struny głosowe będą uratowane z zupełnie innych powodów. Może dlatego, że daje się w ten sposób wyciągnąć największą kasę od Pani Merkel, albo NFZ. Wszystko jedno.
Politycy kombinują dokładnie tak samo jak Pan Wojtas. Są ludzie, którzy się znają na tych sprawach lepiej, wiedzą o co chodzi i to Oni powinni rozstrzygać o tym, co dobre, a co złe dla zwykłych ludzi. A ci ludzie, pomazańcy, z przyrodzonym posłannictwem rządzenia, to my. Platforma albo LiD, wszystko jedno. Lekarz może wykorzystać anestezjologa, platforma do spółki z lidem do uśpienia swojego klienta mogą użyć TVN24 i pozostałych mediów. Te sztuczki znane były dużo dawniej, jeszcze przed Gebbelsem i Hitlerem. Doskonale ich używał słynny Riepnin, za czasów poprzednich rosyjskich intryg w Polsce. Kiedyś historycy ustalą, kto był odpowiednikiem tego laryngloga lub Riepnina, Tusk, Smolar, czy Soros. Ale to jest problem drugorzędny. Widać podobieństwo sytuacyjne, podobną topologię budowy tego mitu.
To jest bezpośredni powód mojego wstrętu do wypowiedzi takich facetów jak Olejniczak, Chlebowski, albo Kalisz-Przerwa-Komorowski, którzy zapowietrzają się aż, próbując wcisnąć mi kit, że oni to robią wszystko dla zwykłych ludzi. Czuję kłamstwo i niestety arogancję cuchnącą na milę, albo nawet sto.
STOP! Nie istnieją zwykli ludzie, nie ma takich. Wszyscy są niezwykli!
Przez ostatnie 16.000 lat szamani, we wszystkich historycznych imperiach stosowali tę samą sztuczkę.Mówili nam, szarym mieszkańcom ich królestw różne rzeczy, uzasadniające nasze prawo do siedzenia cicho:
Wy nic nie rozumiecie, na niczym się nie znacie, a więc, dla waszego dobra siedźcie cicho, my wiemy co dla Was dobre.
Robił tak Hammurabi, Jacques Chirac, a teraz Donald Tusk. Nawet kocstan albo samentu w Salonie24, nie mają wątpliwości, że to co wiedzą jest jedyną słuszną prawdą, do głowy im nie przychodzi, że może być inaczej, że to inaczej jest porównywalne, a wynik porównania weryfikowalny.
Oni chyba są naprawdę przekonani, że ich wybór polityczny jest jedynie słuszny, a 94% Polaków, to za głupi ludzie, aby można było ich o zdanie pytać.
W ten sposób demokracja i demokratyczne wybory straciły swój sens. Przykładem jest kampania wyborcza 2007 w Polsce, gdzie istotne problemy polskiej racji stanu były przez usypiające wyborców media dokładnie ukrywane, zasłaniane, a czarna propaganda sprowadzała sprawy do hucpy. Dwa lata hucpy.
Czy istnieje sposób na przebicie tej hucpy?
Tak.Każdy może być geniuszem, to moje hasło. Udzielam korepetycji w tym zakresie. W ten sposób realizuję projekt Ministra Nauki i Szkolnictwa Wyższego, prof. Michała Seweryńskiego, który powiadał, że w XXI wieku potrzebni są masowo ludzie kategorii Leonardo da Vinci. Tyle, na razie. Zapraszam do dalszej współpracy.
________________________________________________________________________________________
________________________________________________________________________________________
[...] "Wygrały "wolne" media, wrzask, pomówienia. ..." (adam.em)
[...] "Rady Rownego dla Polski" (Unicorn)
[...] "Polityczna poprawność, a mentalność totalitarna" (Agnieszka Kołakowska)ç
"Kolonialna mentalność polskich elit" (EwaThompson)çobowiązkowe
[...] "O barierach epistemologicznych w kształceniu" (Eine)
[06] "Gra o sumie zerowej?" (michael)
[66] "Metafory i znaki szczególne „układu” (michael)
[67] "Rozważania o „układzie” (michael)
http://www.youtube.com/watch?v=GoZIO9qu1Fk (Komentarz od woy2 "Ciekawy link")
http://lista-obecnosci.blogspot.com/ ç
http://coo.livenet.pl/
http://ira.coo.livenet.pl/
________________________________________________________________________________________
@ Michael
Link do tekstu "Kolonialna mentalność polskich elit" Ewy Thompson powinien Pan szczególnie wytłuścić. To powinien KAŻDY przeczytać.Pozdrawiam
2007-10-29 19:46 gandalf
________________________________________________________________________________________
@ All: Otworzyć / Ściągnąć, Przeczytać - Kolportować
link tutaj > "http://www.polishamericancongressnj.org/BolekDonek.pdf" albo w wersji tekstowej dostępny tutaj: http://abakus.salon24.pl/46304,index.html
"Bądźcie Czujni!" Apel Grzegorza Michalskiego, przedstawiciela St. Internowani.pl w USA i Kanadzie
2007-11-10 17:14 michael
________________________________________________________________________________________
@ All:Protestuj!!!
link tutaj > "http://www.protestuj.pl/?gclid=CJTk35nU0o8CFQnEXgodnAUF7g"
2007-11-10 17:17 michael
_____________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________
88.800
Komentarze