Jest to naprawdę ważna sprawa, podchodzę do niej ostatnio na różne sposoby i czuję brak porozumienia. Coś ludzie nie kojarzą. Uciekają od poważnej rozmowy. Nie radzą sobie z trudniejszymi tematami. Coś za łatwo zdaje się teraz maturę. Dymisja Marka Legutki niczego nie załatwi. Obserwuję namiętne dyskusje, poruszające się po obrzeżach, pomiędzy sensem, a nonsensem. Widzę bezradność, tematy wymykają się z rąk, rozpływają się w niezrozumieniu. A problemy dotyczą, najważniejszych pytań, które mogą zadecydować o tym, czy cywilizacja homo sapiens przetrwa na błękitnej planecie.
Ogólną odpowiedź znam:
„Ziemia doskonale sobie poradzi bez cywilizacji człowieka myślącego, co nie znaczy, że ludzie nie myślący przetrwają.”
Katastrofiści, wielbiciele różnych maltuzjańskich teorii ogłaszali już setki razy różne daty końca świata, z przedziwnych powodów. Miała się skończyć żywność, ropa a nawet Europa. Ma ją zniszczyć globalne ocieplenie. Dyskusje potrafią być zacięte. Były i są bezwzględne wojny na słowa o patriotyzmie, o wychowaniu, eugenice, a także o kreacjoniźmie, teorii ewolucji no i naturalnie rewolucji, czyli stary konflikt prawego z lewym[1]. Nikogo to nie niepokoi. Jest dobrze. Raport Rzymski sam się skompromitował, czas pokazał, jak bardzo katastrofiści się mylili. Można przewrócić się na drugi bok, spać spokojnie.
Teraz jednak, dość nagle coś się zmieniło. Jest jakoś inaczej. Ludzie zaczynają czuć w powietrzu swąd. Coś ich niepokoi. Nastroje się zmieniają. Gdzieś na włoskiej prowincji zamiast meczetu będzie plac imienia Oriany Fallaci. To jest tylko znak. To jest jeszcze tylko znak.
To jest jak ten krwawy kometa na firmamencie.
Uwazajcie dziennikarze. Wiatr się zmienia!
Nawet RAZ, w swojej ostatniej książce, przeleciał linię wiatru. Nie dlatego, że jest koniunkturalistą, nie. RAZ jest jednym z uczciwszych publicystów. Ale On już nie rozumie sygnałów od rzeczywistości cywilizacyjnej. Widziałem to wczoraj w telewizorze. Nie potrafił dopuścić Pani Barbary Fedyszak-Radziejowskiej do głosu. Była właśnie dyskusja o cenach żywności. Kto jak kto, ale Pani Radziejowska zna się na problemach wsi i produkcji rolnej, jak mało kto. Ale RAZ już myśli doktrynalnie. Nie potrafi zainteresować się możliwością wzbogacenia teorii i porównania jej z rzeczywistością.
Już ucieka przed jej falsyfikacją.
To jest konkretnie ta dziura w głowie.
* * *
Wygląda, że zanosi się na wojnę. A po Europie lata stado Niewinnych Chamberlainów, którzy co sekundę ogłaszają, że przywożą pokój.
A wojna nie koniecznie musi być energetyczna, na ostro[2] Coś wygląda na to, że światowi politycy grubo schrzanili swoją robotę, przez ostatnie kilkanaście lat. Nie mówię o polskich politykach, to zupełnie inna zaraza. O nich za moment.
Spójrzmy prawdzie w oczy. Ceny żywności zaczęły gwałtownie i na całym świecie rosnąć. Słyszę różne wypowiedzi w tej sprawie. Niestety, przypominają one dawne dyskusje „Klubu Poszukiwaczy Sprzeczności”, jeśli komuś jeszcze ta nazwa coś mówi. Czyli dyskusja o tym, jak przyjąć mężnie na klatę narzucające się sprzeczności, zręcznie je wyjaśnić, tak, aby nic nie zmienić w przepięknej doktrynie komunizmu[3].
Ceny żywności niespodziewanie zaczęły rosnąć,
a dyskusje na ten temat, niestety przypominają bezradne drapanie się po głowie. Widać wyraźnie zaskoczenie. Ktoś wytacza argument drenowania rynku producentów żywności przez tworzący się rynek producentów biopaliw. Rachunki pokazują, że takie wyjaśnienie nie jest wystarczające, ale także trudne do odrzucenia. Z pewnością, to jedno wyjaśnienie nie wystarczy. Inni mówią o powiększającym się rynku żywności na nowych rynkach azjatyckich, o głodnych Chinach i Indiach. Ta przyczyna także nie jest bez znaczenia.
Mogę tylko powiedzieć:
- A nie mówiłem! Piszę o tym na zmianę z Marylą, od roku.
Są eksperci, którzy mówią o kontrolowanym, reglamentowanym i protekcjonistycznym, ręcznie sterowanym przez CAP niby rynku, obwiniając Europejską Politykę Rolną. Podobnie jest z amerykańską polityką rolną, także ostro zapędzoną w państwowe dopłaty do rolnictwa. Znowu jest to tylko jeszcze jedno, tylko jedno z wielu źródeł zła, ale o dużo bardziej złożonym kontekście niż chcieli by to widzieć doktrynalni felietoniści. Mówiąc zwięźle, każde euro wypłacone europejskiemu rolnikowi odebrane jest od ust głodnym afrykańskim Afrykanom.
To jest jeszcze jedno zjawisko, które może być użyte tylko do częściowegowyjaśnienia ewenementu nagłego wzrostu cen żywności. Podkreślam, to jest tylko częściowe wyjaśnienie i stanowczo nie wystarczające, niestety.
Ceny ropy również zaczęły rosnąć,
a wysiłki podejmowane w celu zrozumienia tej sytuacji są podobnie jałowe jak i próby wyjaśnienia problemu z żywnością. Podobnie uczeni, eksperci oraz polityczni mistycy poszukują jednego prostego wyjaśnienia, szukają winnego, albo nawet kozła ofiarnego. Nic z tego, ani Chiny, ani Indie, ani nawet Rosja. Są też zwolennicy spiskowej wizji dziejów, którzy zauważają, że jedynym krajem, który zyskuje na tym kryzysie jest Rosja. Rosja, która była i jest karłem ekonomicznym, urosła przez ostatnie piętnaście lat, tylko dlatego, że ceny ropy wzrosły przez te lata jedenastokrotnie.
Kto wie, że Rosja i jej służby są na tyle profesjonalne, na tyle doświadczone, że spokojnie mogłyby prowadzić przez ostatnie dwadzieścia lat celową prowokację strategiczną, by doprowadzić do takiego wzrostu cen ropy. Można by powiedzieć, że nie tyle wygrywają na takim trendzie, ile go wywołują. Sterowanie trendem, taka to cwana gra.
Trzeba by mieć dziurę w głowie, aby uwierzyć, że taka jest prawdziwa przyczyna tego zjawiska. Nawet OPEC nie ma takiej siły przebicia.
Ale trzeba by również mieć dziurę w mózgu, aby odrzucić tę tezę. Rosjanie z pewnością zrobili wszystko, aby pomóc temu trendowi, wykorzystując wszystkie możliwe okazje, aby je dobrze wykorzystać. Wystarczy poczytać kolejne teksty Roberta Amsterdam, tu w Salonie24. Nie wskazuję żadnego konkretnego z tych tekstów, jest ich cała seria, są wśród nich zupełnie dobrze udokumentowane perełki, wskazujące na koronkowe gry operacyjne rosyjskich służb dyplomatycznych, zgrabnie realizujących takie gry. Chociażby ostatnio intryga w Libii z M. Kadafim.
Mogę tylko powiedzieć:
- A nie mówiłem! Piszę o tym na zmianę z Marylą, od roku.
Pisaliśmy z Marylą na zmianę o rosyjskich grach operacyjnych, o kontekstach i ograniczeniach wewnętrznych, a także finansowych ich polityki. Jedynymi, który trafnie odczytali geopolityczną istotę rzeczy był Jarosław i Lech Kaczyński. Polska była wtedy bardzo blisko wejścia w rolę poważnego partnera w tej grze, już Putin serio liczył się z obecnością Polski na tym rynku, to było jasne wtedy i oczywiste. I oczywiście robił co mógł, aby braci Kaczyńskich uwalić. To jasne. Taki ich rosyjski interes. Oni są i byli gotowi współpracować z mocną Polską, ale łatwiej i wygodniej z nędzną jej karykaturą. Taki jest ich rosyjski interes. Opisywałem taką sytuację, w której Władimir Putin został zmuszony prze Lecha Kaczyńskiego do gry w obronie! Lech Kaczyński okazał się mocniejszy od Putina.
To była i jeszcze nadal jest Polska szansa geopolityczna, i trzeba mieć dziurę i w głowie i w mózgu jednocześnie, aby tego nie wiedzieć i nie rozumieć. Tę polską szansę rozumieją rządy i prezydenci Litwy, Ukrainy, Gruzji, Kazachstanu i USA, próbują skłonić polskie władze do tej kontynuacji, ale tępe łby polskich elit są za tępe. Mają dziurę w mózgu. Co jest z głową, nie wiem. Indiańska czapa maskuje ten feler.
A ostatnia zabawa z kretyńskimi podsrywaniami dziennikarskich gównojadów, których jedynym sensownym celem jest ostateczne zdyskredytowanie Prezydenta jako człowieka oraz ostateczne utrącenie tej polityki. To jest nie tyle haniebne, bo tu już brakuje skali nieodpowiedzialności, ale zwyczajnie durne. Tu wychodzi na jaw, jak bardzo mocodawcy aktualnej polskiej elity władzy mają podziurawione mózgi.
Cztery sekundy wystarczy, aby mądrego człowieka przekonać, że oni w ten sposób mniej zarobią, nawet gdyby mieli nadal kraść, tak jak to robią do tej pory. W tym sensie aktualna ekipa rządząca razem ze swoimi mocodawcami to zwykli frajerzy. Tracą okazję do solidnego zarobku, dają się prymitywnie ograć, rzucając się na ochłapy.
Start:
Wyrabiając sobie poważną pozycję na rynku, z którą rosyjscy partnerzy musieli by się liczyć, chcąc nadal kraść, mają po prostu szansę na solidną działkę w tym złodziejskim interesie. Złodziej działkuje się solidnie tylko z drugim złodziejem, którego szanuje i docenia jego rolę w interesie.
A tak?
Jeśli ktoś na ochotnika chce być gównojadem, na co może liczyć?
To jest oczywiste. Tylko na tyle, na co zasługuje.
Koniec. Minęły cztery sekundy.
______________________________________________________________________________________________
Posłowie:
Nie zwracam się teraz do parlamentarzystów, ale mam jeszcze parę dodatkowych słów.
1. Obiecałem Panu Pawłowi Paliwodzie, że napiszę tutaj i teraz, na czym polega, jaka jest przyczyna istnienia tej dziury w mózgu, która uniemożliwia współczesnym polskim elitom zrozumienie spraw oczywistych. Znowu ten temat mi trochę uciekł, ale kretynizm sprzątania po PiS, jest w tym konkretnym przypadku obezwładniający. Chłopy, które mogłyby zarobić dziesięć razy więcej niż porządne pieniądze, są zadowolone z indiańskiej czapeczki. Śmiech na sali. Mogli by PiSowi ukraść ten dorobek, zrealizować swoją wypłatę. Ale Oni nie. Wolą zadeptać. Jak to Wół. Nomen omen.
Nie jestem cyniczny. Żal mi polskiej szansy. Co mam powiedzieć, gdy realny dorobek jest traktowany jak perły przez wieprze.
A tak?
Oni nie zarobią.
Nikt nie zarobi.
Polskie bezpieczeństwo energetyczne – zapomnijmy. A ponadto, chodzi o miejsca pracy, stabilne warunki do rozwoju polskiego przemysłu. Jeszcze tylko Waldi, ten od Pawlaków zostaje, co kilofkiem będzie węgiel na hałdach dziubał.
Chcę więc konkretnie opisać ten problem analfabetyzmu funkcjonalnego. Skąd się ta dziura w mózgu bierze, na czym dokładnie polega mechanizm tej głupoty, co nawet RAZa nie omija. Zwolnienie Marka Legutki nic tu nie załatwia, bo problem nie polega na jego niechlujstwie i na liczych pospolitych błędach, ale na strategii kształcenia, która wypuszcza ze szkolnej fabryki ludzi nie radzących sobie z myśleniem. Dziura w mózgu jest widoczna z daleka.
Poczytałem sobie dzisiaj co nieco tekstów na portalu http://polskaliberalna.net/. Paru takich libertynów pisało coś dzisiaj nawet na stronie głównej S24. Dziura w mózgu aż wyje. To jest ten problem o którym pisał Ryszard Legutko w artykule "Kłamstwo edukacyjne", Wprost, nr 16 (2008). O tym chciałbym napisać w pierwszej kolejności w najbliższym tekście.
2. Mógłbym także napisać coś poważniej dokumentującego, na czym polegają przewagi Lecha Kaczyńskiego, ujawnione rok temu, wyjaśnić dlaczego i litewskiemu Prezydentowi Adamkusowi i czeskiemu Vaclavovi Klausowi, a także prezydentom państw kaukaskich, a nawet prezydentowi USA i Ukrainy tak zależy na sukcesie tej polskiej Polityki. I dlaczego potrzebne są takie debilne zagrywki tych dwóch patafianów, aby to utrącić. Chodzi o pieniądze. Trochę mi się nie chce, robiliśmy to z Marylą rok temu, ale mogę do tego wrócić. Wtedy opowiem o dziurze w mózgu dzień później. Proszę mi podpowiedzieć co wybrać.
3. Chciałbym także napisać coś o inicjatywie Instytutu Geopolityki Polskiej, widać, że dwa poprzednie tematy mieszczą się doskonale w jego profilu działania, już to jest zachętą. Przeczytałem tekst Emisariusza na poprzedniej stronie, chciałbym się w tej sprawie także wypowiedzieć pozytywnie, wyjaśniając parę rzeczy. Pamiętam także korespondencję z Andrzejem Zbierzchowskim, który chyba konstruktywnie akceptuje moją ogólną propozycję. Jest jeszcze jeden temat, dotyczący „Wojny Informacyjnej”, który woła o poszerzenie zagadnieniem konfliktu cywilizacyjnego. Wiąże się to z tekstem Anatolija Golicyna, który jest nie kompletny. Brakuje mi ostatniego rozdziału, który jest w spisie treści, ale brak mi go we wszystkich netowych publikacjach w formacie pdf. Ostatni rozdział, który mam to 25, już opublikowałem na stronie http://michael.abakus.salon24.pl. Opublikowałem również tekst dr Rafała Brzeskiego „Wojna informacyjna” na stronie http://aspiracje.salon24.pl/74615,index.html. Temat wojny informacyjnej łączy się w mojej wyobraźni dość mocno z zagadnieniami historiozofii cywilizacji, mam tu na myśli zarówno sukces teorii Feliksa Konecznego, jak i klęskę końca historii Francisa Fukuyamy, już nawet nie wspominając o teorii Samuela Huntingtona. To są trzy pierwsze kamyczki określające przestrzeń zainteresowań Instytutu Geopolityki Polskiej.
4. To hasło: reper, Wolna Europa? Wystarczy wpisać w google. I już widać kolejne kamyczki, zwane reperami reform polskich.
5. = $ jest jeszcze temt finansowania, bardzo intrygujący i konieczny do podjęcia. Tak. Jest o czym rozmawiać. Proszę o radę, czym zająć się w pierwszej kolejności?______________________________________________________________________________________________
Przypisy:
[1] Podobno takie dyskusje trwają już z parę tysięcy lat, nikt się tym specjalnie nie przejmuje. Europa nie zatonęła. Czasem tylko jakiś, co bardziej zacięty lewak wymorduje kilkanaście tysięcy ludzi w Katyniu, czasem kilkanaście milionów w całej Europie, Niemcy już powoli oczyszczą się z podejrzeń, wiadomo – wszystkiemu winni Polacy. Czasem zginie więcej, kilkadziesiąt milionów jak w Chinach, czasem pare setek milionów ofiar „stalinizmu”.
[2] dr Rafał Brzeski „Wojna Informacyjna” – http://aspiracje.salon24.pl/index.html
[3] Poszukiwanie sprzeczności, jako dobrego środka na umocnienie zagrożonej komunistycznej doktryny, było ulubioną sztuczką Jacka Kuronia i jego następców po dzień dzisiejszy. Dotyczy to wszystkich rewizjonistów, neoliberalnych komunistów, spod znaku Krytyki Politycznej i zabawnych gołowąsów spod znaku miliona blantów. Spotkanie liberalizmu z nihilizmem, nie jest już liberalizmem, niestety. Szczególne ukłony, dla moich ulubionych trolli. To jest ta dziura w głowie.
[4] „gównojad” potoczne określenie używane przez rosyjskie służby specjalne, jako "fachowa" nazwa kategorii osób, wykorzystywanych przez GRU i KGB oraz aktualnie FSB w wojnie informacyjnej. Patrz przypis [2]
[5] Znakomity tekst Rafała A. Ziemkiewicza, link otrzymałem od Nurni:
Myśmy wszystko zapomnieli
Rafał A. Ziemkiewicz 25-04-2008, Rzeczpospolita http://www.rp.pl/artykul/125944.html Trudno wierzyć Polakom, gdy twierdzą, że w sprawie Katynia czy wypędzeń chodzi im tylko o prawdę, nie o politykę, skoro w stosunkach z Ukrainą jednoznacznie rezygnują z prawdy właśnie w imię polityki.
[6]Kompleks polskości (Dorota Arciszewska-Mielewczyk)
[7]Kolonialna mentalność polskich elit (Ewa Thompson)
[8] Agnieszki Kołakowskiej "Polityczna poprawność, a mentalność totalitarna"
[9] Pierwszy wywiad blogerra z politykiem w realu. Geralt rozmawia z Pawłem Kowalem.
Po słynnym już wystąpieniu kilkunastu intelektualistów, którzy jeszcze przed przeczytaniem książki historyków z IPN, byli łaskawi wypowiedzieć o niej bardzo nieparlamentarne epitety, zmieszać ją z błotem i domagać się wręcz jej "spalenia przed przeczytaniem" - uznaję, że jest to zabieg, który nawet podrzędnego krytyka literackiego kompromituje. Ludzi uważających się za intelektualistów, takie działanie kompromituje haniebnie. Użycie takiego środka publicznej manifestacji, jako rzekomej obrony, hańbi samego Lecha Wałęsę, który w latach 1980 - 1981 jako przywódca "Solidarności" występował także przeciwko cenzurze prewencyjnej. To był jeden z postulatów polskiego sierpnia 1980. Dlatego podpisuję wyżej i niżej linkowaną petycję i zachęcam wszystkich moich czytelników do jej podpisania. Proszę kliknąć ten link, przeczytać, pomyśleć i postąpić w zgodzie z własnym sumieniem.Moje sumienie podpowiada - zdecydowanie tak, to trzeba podpisać. http://www.petycje.pl/petycja/3182/poparcie_dla_historykow_ipn.html ______________________________________________________________________________________________ 191.000
Komentarze