Kilka światłych umysłów zaangażowało się ostatnio w obronę rzeczywistości przed zmianą[0]. Jest dobrze! Broń nas marksistowska opaczności[1] przed wszelką naprawą Rzeczpospolitej!
To jest niestety zwykła fobia[2] każdej zapyziałej w zaścianku konserwy[3], która w każdym krytycznym podejściu widzi co najmniej jojczenie, jeśli nie zbrodnię stanu.
Zwykła szkolna nauka prakseologii[4], ujawnia jednak zaskoczonej publiczności, że każde, absolutnie bez wyjątku każde efektywne działanie, nie może być zainicjowane bez krytycznej dokumentacji stanu początkowego. W każdym praktycznym działaniu, bez względu na to czy dotyczy ono polityki politycznej, gospodarczej, energetycznej, czy nawet zwykłego seksu. Wszędzie i zawsze. Nawet w interesach, zwanych przez współczesnych komunistycznych ideologów społecznej gospodarki rynkowej[5] businessem. Jest wstępem do każdego business planu, polega na analizie aktualnej i projektowanej business position. Żaden bank nie nazwie tego jojczeniem. Co najwyżej nie da kredytu, gdy tego „jojczenia” zabraknie. Tyle wstępu.
Systemy ustrojowe Rzeczpospolitej
Jest to trzecie zagadnienie, przyjęte do planu działalności powstającego Instytutu Geopolityki Polskiej[6].
Skrót opinii o stanie ustalonym od 1990 roku.
Populistyczna gawiedź czołowych polityków wszystkich partii, specjalistów od marketingu politycznego, propagandy i innych manipulatorów politycznych, dziennikarzy z listy „autentycznych elit”[7] - z powodu wrodzonej wykształciuchom niekompetencji, jest przekonana, że do naprawy Rzeczpospolitej wystarczy parę ważnych, co ja mówię, zaledwie kilka niesłychanie ważnych zmian. Parę zmian Konstytucji, może jeszcze kilka zmian ustawowych, w rodzaju tych, którymi zajmuje się parlamentarna komisja Pana Palikota. W obiegu publicznym jest jeszcze trochę zupełnych bredni w rodzaju „tanie państwo”, „jedno okienko”. Jest to niestety pył, sypany społeczeństwu w oczy. Propagandowe kłamstwo.
Nie ma żadnej technicznej trudności z tym, by problem, a nawet program koniecznych zmian systemów ustrojowych przedstawić w sposób równie prosty, jak prezentowane teraz banialuki. Jest z tym niestety jeden, jedyny hak. Prawdziwe zmiany, prowadzące do budowy przyjaznego obywatelom państwa, są sprzeczne z interesem egoistycznych oligarchii kapitalizmu politycznego, kleptokracji[8] i ich usłużnych sługusów, tych (…)[9].
Jest to przyczyna zjawiska, polegającego na tym, że każda próba doprowadzenia do najmniejszej nawet zmiany, która mogłaby przywrócić Polakom przyjazne im Państwo, spotyka się z gwałtowną, pełną nienawiści agresją kłamstwa, prowokacji politycznej, zniesławienia i zamachami stanu, prowadzonymi różnymi, coraz kosztowniejszymi metodami. Jak zawsze w takich przewrotach, dobra szkoła dwóch Józefów, Goebbelsa i Stalina wskazuje, że do ich sprawnego przeprowadzenia potrzebna jest pełna wspólnota myśli i koordynacji[10] działania dziennikarzy i wszystkich policji. Józef Stalin już w 1920 roku mawiał – komunizm, to dyktatura dziennikarzy. A służby, na służbie. Tak, toczno.
Zakres koniecznych zmian.
Jest to zasadniczy nurt pracy Instytutu Geopolityki Polskiej, obejmujący strumień tematów splatających się we wspólnym nurcie, ujętych jako „Zagadnienie 3)” w programie zadań i celów Instytutu. Warstwa merytoryczna, wbrew pozorom nie jest taka trudna, choć bardzo obszerna. Najtrudniejsze jest coś, co nazwałbym przełożeniem na język domeny publicznej, na język sprawnej komunikacji społecznej. Zamierzam poświęcić tej sprawie odrębny wpis, teraz tylko chciałbym przekazać wstępną wskazówkę, sugerującą w czym rzecz
Problem nie leży w sprawności zawodowej dziennikarza, który teoretycznie powinien być tym profesjonalistą od przełożenia wyniku pracy Instytutu, na język Debaty Publicznej. Nie. To nie jest tak. Wbrew pozorom nie jest też prawdą, że wszyscy dziennikarze są już zdemoralizowani i „nie ma już na kogo liczyć”.
Specjalnie po to, by wykazać, że tak nie jest, zadałem publiczne pytanie, prosząc o wskazanie z imienia i nazwiska uczciwego dziennikarza, pracującego w telewizji i aktualnie realizującego własny, polityczny program publicystyczny. W odpowiedzi zobaczyłem jej nazwisko.
W rzeczywistości sprawa jest gdzie indziej, w empatii.
Przez ostatnie dwadzieścia lat szkoła i szerzej, domena publiczna tak silnie debilizuje poziom opinii publicznej, że dostępny język komunikacji społecznej staje się po prostu niewystarczający do przekazywania prawdziwych problemów.
Kilkanaście lat temu, jeden ze znakomitszych polskich matematyków opowiadał, że rozpoczynając pierwszy wykład, dla swoich nowych studentów, próbował przetestować wyniesione z ich dotychczasowego kształcenia i wychowania możliwości rozumienia i kojarzenia, wrażliwości i nawet poczucia humoru. Chodziło o odpowiedź na pytanie:
Jak nawiązać kontakt intelektualny, potrzebny do przekazania młodym ludziom naprawdę trudnych pojęć i narzędzi pracy umysłowej.
Wchodząc do Sali Wykładowej inicjował dyskusję, wołając:
- Alea iacta est! Brak reakcji potwierdzał mu, że na Sali są ludzie, którzy już nie należą do łacińskiej cywilizacji Zachodu, w której ta słynna wypowiedź Cezara przekraczającego rzekę Rubikon, była bardzo znaczącym symbolem. Próbował więc dalej:
- Kości zostały rzucone! Dalszy brak reakcji potwierdzał mu, że rozziew cywilizacyjny jest głębszy, a skojarzenie tego zwrotu z inicjacją wejścia studentów na drogę poznania, także jeszcze nie działa. Podpowiedź wskazująca na nazwę rzeki Rubikon, nawiązanie do chwili wymarszu Cezara "na Europę", nic nie wnosi. Tłumaczenie łaciny na język polski też nic nie daje. Za duży jest już odstęp kulturowy. Uzupełnia więc:
- Kości zostały rzucone! Rzekł mąż, rzucając chudą żonę. Niestety, dalszy brak reakcji sugerował, że przejście do slapstickowego typu żartu, w którym jednak potrzebne jest zrozumienie sytuacji i sprawne operowanie przenośnią, także już na tej Sali nie funkcjonuje. No cóż, prowadzi test dalej:
- Aż siadła na dupę! I wreszcie dotarło, jest żywa reakcja. No cóż. Jesteśmy w XXI wieku. Tylko jak takich baranów uczyć matematyki?
* * *
Zrozumienie i sprawne intuicje prawdziwego problemu, wiążącego się w supeł, zwany systemem ustrojowym Rzeczpospolitej, spróbuję przekazać następnym razem. Dzisiaj jest rocznica nocnej zmiany. Przypomnijmy sobie, jak komuna rozumie jedyną zmianę, którą jest w stanie pojąć i zaakceptować. Za parę chwil pokażę rocznicowy banner, a później parę linków do tekstów, które z związku z tym warto przeczytać. Ale to trochę później. Rocznica jest 4 czerwca, czyli od północy.
I pierwszy link wskazujący na to, że ten bannerek nie jest przesadny w swojej treści:
„Mit założycielski” – autor: danz.
Proponuję teraz "smakowity" cytacik z tego tekstu, odnoszący się do "internowania" pana Lecha Wałęsy w słynnym Arłamowie:
"Internowany w złotej klatce: (…) Z dokumentów, jakie są w posiadaniu Instytutu Pamięci Narodowej, można się dowiedzieć m.in. o tym, że żona Wałęsy miała możliwość odwiedzania go z dziećmi w dowolnym terminie. Koszty pobytu rodziny pokrywało państwo. Wałęsa mógł uprawiać sporty, łowić ryby, oglądać telewizję.
Inny przywilej dotyczył zaspokajania przez SB jego potrzeb konsumpcyjnych. Przez cały okres internowania dostarczane mu były artykuły z tzw. Bazy Zaopatrzenia Specjalnego. W ciągu 7 miesięcy Wałęsa "zaliczył" samotnie lub w towarzystwie osób go odwiedzających następujące dobra konsumpcyjne: 85 butelek wódki, 35 butelek wina, 29 butelek koniaku i winiaku, 42 butelki szampana, 512 butelek piwa. Dochodzi 638 paczek papierosów, a na liście frykasów figurują wędliny, ciastka itp. (…).
Reżim zdawał się okazywać Wałęsie wdzięczność i pewnie wiedział, za co!"
Inny link: Esbecy z Grupy "D" mają się świetnie (Tomasz Szymborski)
I jeszcze jeden: ONI WRÓCILI (ws_media "Aleksander Scios")
I jeszcze dalsze linki:
Powtórka z rozgrywki (menda),
Polska zdziecinniała. Debata "Teologii Politycznej" (Artur Bazak)
SFORA NA PROFESORA
Focus na ratunek Lechowi Wałęsie (Tomasz Szymborski)
Debata po prezentacji filmu „Upside Down”i relacja Budynia78 z tej debaty:
Polityka historyczna do góry nogami (Budyń78)
I wreszcie „Czyja Polska?” Ostatnie wystąpienie dymisjonowanego wówczas Premiera Jana Olszewskiego pt:"Czyja Polska?" uchodzi za perełkę mów sejmowych. Pomimo upływu lat, zmieniających się ekip i przemijających koniunktur, nic nie traci na swojej aktualności. Do dziś poraża swoim wizjonerstwem i odwagą słowa.
4 czerwca 1992 r. (Opublikował merachok tutaj, u Maryli oczywiście)
Zapoznanie się z tekstem "Sfora na Profesora" jest doskonałym wprowadzeniem i uzasadnieniem do przedsięwzięcia, które niestety znowu jest w Polsce konieczne:
W OBRONIE OSÓB REPRESJONOWANYCH
Proszę czytać także o obronie osób represjonowanych u Maryli:
„Rocznica Nocnej Zmiany”
_______________________________________________________________________________________________ Przypisy:
[0] zmiana = lewica akceptuje wyłącznie te zmiany, które sama przeprowadza, nawet wtedy, gdy są to bezprawne zamachy stanu, a nawet potworne zbrodnie. Np. nocna zmiana 4 czerwca 1992, stan wojenny 13 grudnia 1981, rewolucja kulturalna w Chinach, mord katyński, który jak się okazuje, jest prywatną sprawą rodzin katyńskich (wg. Radosława Sikorskiego – MSZ). Ulubionym chwytem lewicy w takich przypadkach jest insynuacyjne posługiwanie się słowami. Gdy lewica wjeżdża z czołgami, morduje i pali, tak jak w Czeczenii, Czechosłowacji albo Budapeszcie – to przywraca spokój i porządek, ewentualnie robi rewolucję, oczywiście w obronie uciśnionych. Gdy ktokolwiek inny, robi cokolwiek, albo nawet nic nie robi, to oczywiście jest sodomia i gomoria, a przynajmniej jojczenie. Nie zacytuję żadnego z powszechnie i na co dzień używanych lewicowych inwektyw, obrzydliwych epitetów oraz wulgarnych obelg, aby nie złamać regulaminu. Ten obelżywy słowotok w lewicowych pismach i wypowiedziach jest oczywiście zgodny z regulaminem, jest lewicowy, czyli piękny.
[1] opaczność to nie to samo co Opatrzność, więc proszę mi tu nie jojczyć.
[2] fobia – irracjonalna niechęć i obawa. Ostatnio w Polsce rozprzestrzenia się pandemia agorafobii, jak pożar buszu.
[3] konserwa jest tym samym co fobia, jest irracjonalnym lękiem przed wszelką zmianą, nawet ratującą życie. Jest to niezwykle typowe dla wszelkich postaw lewicowych, bezmyślnie wczepionych w kilka starych piosenek ideologicznych i histerycznie broniących się - nawet przed drobnymi korektami obowiązującej linii partii. Dopiero, gdy kurczowe trzymanie się obowiązującego stereotypu prowadzi już nieuchronnie do katastrofy, lewica posługuje się gwałtowną zmianą, dla wprowadzenia reżimu nowego Napieralskiego. Wielka i dramatyczna zmiana, aby mogło być po staremu. Dlatego ludziom lewicy każda zmiana kojarzy się z rewolucją, której oczywiście panicznie się boją. Tacy są prawdziwi rewolucjoniści. Każda rewolta może oznaczać nieoczekiwany koniec kariery, utratę dostępu do darmowego kurka z pieniędzmi, odlot z układu, nierzadko też samobójczą śmierć, po strzale w potylicę.
Przykładem takiej ofiary zmiany, to Grzegorek, nagle odesłany od cycka.
Konserwy nie należy mylić z konserwatyzmem. Konserwa jest irracjonalna, odwołuje się do fałszywych bożków, szemranych idoli, zbrodniczych ideologii. Konserwatyzm jest racjonalny, polega na poszanowaniu wartości pozytywnie zweryfikowanych przez tradycję i doświadczenie.
[4] prakseologia - nauka o sprawnym i skutecznym działaniu.
[5] społeczna gospodarka rynkowa – to niedorzeczność ułożona dokładnie według definicji pojęcia oksymoron. Jest to stary, cwany chwyt komunistów, udających, że zgadzają się na nowe, akceptują "postęp", polegający na wprowadzeniu gospodarki rynkowej, a następnie jednym zręcznym ruchem niszczą wszystko, dostawiając epitet, który jest zaprzeczeniem gospodarki rynkowej.
Społeczna gospodarka rynkowa = gospodarka uspołeczniona. W ten sposób znowu mamy socjalizm, znowu PRL. To jest w konstytucji III RP. Niby nowe, ale po staremu. Tak działa konserwa. Lewicowa konserwa.
[6] O pierwszym i drugim zagadnieniu w programie Instytutu Geopolityki Polskiej pisałem w poprzednich postach:
„Niebezpieczna równość, groźna wolność,…”, „Zegarmistrz światła kolorowy”,…
[7] Lista „autentycznych dziennikarskich elit”, mianowanych rozkazem dziennym, prawdopodobnie przez Ministra Spraw Wewnętrznych Czesława Kiszczaka”, była ostatnio opublikowana tutaj,
[8] Kleptokracja – rządy złodziei. Ostrzejsza forma opisania kapitalizmu politycznego, który chyba jest eufemizmem.
[9] Istnieje uzasadnione przypuszczenie, że bezpośrednie wskazanie określonych w tekście grup wpływu, grup interesów oraz służb wywierających naciski, a tym bardziej tych dziennikarzy, objęty jest zapisem cenzury internetowej.
[10] Potrzeba pełnej koordynacji frontu „Wojny Informacyjnej” toczonej przeciwko własnemu społeczeństwu, jest prawdopodobną przyczyną odejścia posła Pawła Grasia z „pozycji” koordynatora służb specjalnych. Po prostu, statutowe kompetencje urzędu koordynatora służb specjalnych są zbyt mizerne, by można było efektywnie realizować wielką koordynację, niezbędną w wojnie informacyjnej, toczonej przeciwko całemu społeczeństwu. Heinrich Himmler zwykł mawiać, że koordynacja jest wystarczająca, gdy jego służby i służby propagandy mogą przeprowadzać wspólne kombinacje operacyjne. Skrypt dr Rafała Brzeskiego o „Wojnie informacyjnej” – czytaj tutaj.
[11] Rocznica 4 czerwca 1989 roku – święto „pożytecznego idioty”? (tad9)
[12] !UWAGA! – Zakres, zasięg i determinacja toczącej się wojny informacyjnej może być mierzony swobodą działania takich organizacji jak LBC. o których pisze dzisiaj *andy. Jest to niesłychanie poważna sprawa, wręcz wzywam do zainteresowania się tym zjawiskiem. Najpierw do blogu *andy.
_______________________________________________________________________________________________ 197.000