Teza:
Polski sukces w Samarze jest wypracowany stanowczą polityką zagraniczną Prezydenta Lecha Kaczyńskiego i Minister Anny Fotygi, konsekwentnie realizowaną przez ostatnie 15 miesięcy w interesie polskiej racji stanu.
Jest to zasłużony sukces, na który Polski Prezydent i Rząd solidnie zapracowali.
Najważniejsze jest to, że już nawet przeciwnik uznaje Polskę za godnego partnera, o tym pisze Maryla na swojej stronie
Żałuję jedynie, że najpoważniejszym przeciwnikiem tego sukcesu są siły polskiej totalnej opozycji politycznej. Spodziewam się dalszej, zajadłej kampanii przeciwko polskiej racji stanu. Polskie elity i partie polityczne nie są intelektualnie dojrzałe, aby zrozumieć i docenić jakość już osiągniętego sukcesu.
Ponure świadectwo tego stanu rzeczy dał Bronisław Komorowski (PO) i (Jolanta Szamanek-Deresz (SLD), szyderczo druzgocąc w Sejmie sprawozdanie polskiego MSZ, prezentowane przez Annę Fotygę, tuż przed najciekawszymi rozstrzygnięciami, poprzedzającymi szczyt UE-Rosja w Samarze. Oboje występowali, cytując dywersyjne teksty propagandy rosyjskiej, brane wprost z moskiewskiego szmatławca „Kammiersant”.
Objawy tej pomroczności jasnej polskich elit prześlicznie skomentował „franek” w tekście „Sukces "Warszawy" czy polskiego rządu?”, opisując dziwne sztuki Gazety Wyborczej. Nie chcę psuć frankowi dobrego żartu, proponuję przeczytać to na jego stronie:
http://franek.salon24.pl/15866,index.html
Przyczyną tego niebezpiecznego stanu rzeczy jest absolutny brak pojęcia o wyobrażeniu polskiego interesu narodowego, zupełne niezrozumienie aktualnego położenia geopolitycznego naszego Kraju. Dotyczy to całej polskiej lewackiej koalicji, od PO, przez SLD, po wszystkie peryferyjne inicjatywy Olechowskiego, Kwaśniewskiego, różnych obrońców demokracji i iluzjonistów typu Józefa Piniora…
Zadziwiającym dowodem tej abstynencji myślowej polskich elit, jest unia intelektualna pomiędzy RobertemK, a Tomaszem Wróblewskim, zawarta na stronach Salonu 24.
Szanowny Pan Tomasz w swoim tekście „Dajmy się lubić”
http://tomasz.wroblewski.salon24.pl/index.html
pisze coś takiego:
„Jeżeli nasi przywódcy coś z tego zrozumieli, to szybko powinniśmy zobaczyć gesty ze strony rządu Kaczyńskich. Gesty, które dowiodą, że i my jesteśmy w Europie”. Panu Tomaszowi wydaje się, że:
„Dźwięczała nam stara dobra nutka, tego „naiwnego” Zachodu zatroskanego prawami człowieka i wolnościami do samostanowienia. Obrony słabszych przed rosyjskim niedźwiedziem.”
O święta naiwności. Ręce opadają. „Jeżeli nasi przywódcy coś z tego zrozumieli!”.
Boże Wszechmogący, oni przecież są autorami tego sukcesu, prowadzą twardą grę i wygrywają.
Oto ten tekst, mocno przeredagowany.
Sukces polega na tym, że w tej rozgrywce Władimir Putin powoli przyjmuje do wiadomości, że Polska wyrasta na poważnego i samodzielnego partnera w europejskiej grze o przyszłość. Polska staje się partnerem, do którego Rosja może mieć szacunek. Przekonuje się, widzi to cała poważna Europa, pomijając już tylko europejskich i niestety polskich awanturników i chuliganów politycznych.
Opowiem o historii tego sukcesu w telegraficznym skrócie:
Etap wstępny – 15 miesięcy temu. Od początku było jasne, że nie chodzi o żadne embargo, ani o mięso. Od początku było doskonale wiadomo, że Putinowi chodzi tylko o szantaż polityczny i poniżenie Polski, ale i przy okazji o "sprawdzenie" jakości naszej więzi z Unią.
Rosja przyzwyczaiła się do tego, że sojusze Polski z Zachodem, zwykle kończyły się pozostawieniem Polski na lodzie. Tak to zresztą wyglądało na początku. Bruksela komunikowała, to jest sprawa, pomiędzy Polską a Rosją.
1) Polska nie ugięła się przed tym szantażem.
To raz.
2) Polska potrafiła przycisnąć Unię, by sprawdziła Rosję. Potrafiła przekonać brukselskich urzędników Komisji Europejskiej, że to Putin gra nieczysto, że nie chodzi o polską antyruską fobię, ale o stare rosyjskie brudne manipulacje. Temu celowi służyły wspólne rosyjsko-unijne kontrole firm rynku mięsnego w Polsce. Po tych kontrolach było już jasne, że Rosja rzeczywiście stosuje naciski polityczne przy pomocy różnych zakręcanych kurków: a to ropa, a to gaz, a to mięso,... To dwa.
3) Polska potrafiła przycisnąć Unię twardym VETO, pokazując jej, że Unia nie może szukać porozumienia z Rosją, nad głowami Polski, lekceważąc jej interesy. Unia próbowała tak ustawić tę grę, uważając, że Rosja dla Unii jest ważniejsza. Polska potrafiła skorzystać ze swych praw członka unii, by osiągnąć swój cel. Pamiętamy krzyk "rozsądnej opozycji" w Polsce, płacz PO i SLD, że prawo VETA, jest po to by z niego nie korzystać. To było świadectwo czystej niekompetencji politycznej polskiej opozycji. Czystej jak łza. To trzy.
4) Próba Putina wyłuskania Polski z Unii i traktowania jej jako kraju nadal od niej zależnego nie powiodła się. Dostał jasną informację, że tak nie jest. To cztery.
5) Putin spróbował w tym samym celu rozegrać sprawę "bezpieczeństwa energetycznego", oczekując, że brukselscy urzędnicy ugną się pod tym szantażem i zapomną o Polskmi interesie, że nawet złamią Polskę i zmuszą ją do ustępstw. Pamiętam jak tej akcji towarzyszyła niesłychana wrzawa inspirowana niestety z Warszawy. Polska i tu nie popuściła. Weszła w twardy układ z Litwą, kupiła rafinerię w Możejkach, utrzymała ją w ruchu, mimo odcięcia dostaw rosyjskiej ropy, to było jeszcze jedno rosyjskie "techniczne" embargo na dostawy do Unii Europejskiej. Tym razem ropy naftowej.
Skomplikowana akcja polskiej dyplomacji, prowadzona przez kilkanaście miesięcy doprowadziła do dobrze przygotowanego szczytu energetycznego w Krakowie, który jest rzeczywistym sukcesem. Polska pokazała, że potrafi zorganizować strategiczne przedsięwzięcie, które może konkretnie rozwiązać problem bezpieczeństwa regionalnego Europy.
Nie konkurując z Rosją, ale albo bez Rosji, albo razem z Rosją.
Ten aspekt sprawy całkowicie umknął niekompetentnym, a nienawistnym obserwatorom kaczego chodu.
Jest taka opcja. Jest ciekawostka, dająca mocno do myślenia. Putin licząc się już bardzo poważnie z inicjatywą Lecha Kaczyńskiego, został zmuszony do opuszczenia czerwonych murów Kremla i tułania się po Turkiestanie, by siać dywersję Polskiemu Prezydentowi. Żałosnym faktem jest to, że wszystkie polskie merdia wiernie wtórowały ówczesnej czarnej propagandzie inicjowanej przez Kammiersanta, dosłownie cytując jego komentarze „Putin zniszczył szczyt energetyczny w Krakowie”, czy coś podobnego. Do tego już doszło.
Polskie elity piały na cześć polskiej klęski, wiernie wtórując moskiewskiej dywersji. Tak głupota zmienia się w zdradę. I nikt ze znakomitych polskich analityków nie domyślił się, że Putin w tym samym czasie dowiedział się czegoś zupełnie przeciwnego. Prezydent Kaczyński zmusił rosyjskiego Cara do opuszczenia murów Kremla. Po raz pierwszy od ładnych paru wieków. To pięć.
6) Było to niesłychanie jasne świadectwo. Putin już dowiedział się, że Polska jest teraz reprezentowana przez ludzi, których On, wielki Car Rosji musi szanować. Żadna polska gazeta tak tego nie zinterpretowała. Równocześnie działy się inne rzeczy. Polska poparła Estonię w sprawie jej interesu bezpieczeństwa energetycznego, chodzi o problem z rurociągiem bałtyckim. Pisałem o tym w swoich komentarzach: Finlandia odstąpiła od planu budowy rury gazowej na fińskich wodach terytorialnych, zepchnęła ten problem do Estonii, która z kolei w kwietniu 2007 przeciwstawiła się Rosji w tej sprawie. Wtedy to, w maju, Rosja sprowokowała awanturę o rosyjski pomnik. Ale już nikt w Unii nie dał się nabrać na tę dywersję, poza polskimi gazetami naturalnie, które nadal kopiowały okrzyki Kammiersanta, pomijając albo nawet cenzurując depesze np. agencji Interfax, świadczący o czymś zupełnie innym.
Polska wywalczyła sobie w czasie ostatniego roku pozycję twardego gracza, który stanowczo stawia sprawę interesu narodowego i potrafi tę grę rozegrać do skutku i wygrać. Wygrać z Unią Europejską i z Rosją.
Tego nie było w Polskiej historii nigdy w ciągu ostatnich 200 lat. To jest już bardzo mocna pozycja, którą naprawdę warto wreszcie w Polsce zauważyć i docenić.
W Samarze nastąpiło tylko podsumowanie tego faktu na najwyższym szczeblu.
To sześć.
7) Władimir Putin już wie, że nad Wisłą już nie ma salonowego fircyka, ale jest twardy i szanowany partner, który wie czego chce i umie skutecznie zadbać o polski interes.
I dał jasny sygnał tego faktu. Pozwolił swojej małżonce by otworzyła razem z małżonką „Dom Polski” w Petersburgu, czego nie potrafiła zrealizować polska dyplomacja przez ostatnie 17 lat. To jest tylko znak. Trzeba nie rozumieć kompletnie tradycyjnego języka rosyjskiej dyplomacji, by tego nie zauważyć. Mam w oczach próby zamaskowania znaczenia tego faktu, w polskich komentarzach typu: Pani Putinowa otworzyła „Dom Polski” z Panią Kaczyńską, ale moskiewska prasa centralna o tym nie pisała.
O przyjęciu tego znaku, świadczy rozmowa pomiędzy Panią Fotygą a Panem Ławrowem, na szczeblu ekspertów, co znowu spotkało się znowu z irytującą polską dywersją medialną. Pisałem o tym wybryku polskich mediów gdzie indziej.
Jest już drugi, jeszcze poważniejszy sygnał, tym razem w poważnej i oficjalnej rosyjskiej prasie. Pisze o tym Maryla w swoim ostatnim artykule: „Rosyjska prasa: to wielkie zwycięstwo Polski” Tytuł mówi sam za siebie.
Proszę czytać u Maryli:
http://maryla.salon24.pl/16093,index.html
Prezydent Putin już nakazał swojemu Ministrowi Rolnictwa załatwienie problemu polskiego mięsa. To już trzeci sygnał
To siedem.
8) Jest jeszcze jedna poważna sprawa. Sytuacja wewnętrzna Rosji w segmencie wydobycia i transportu ropy naftowej i gazu nie jest taka wesoła jak to się niektórym wydaje. Dam teraz tylko motyw na zastanowienie:
http://www.money.pl/gospodarka/wiadomosci/artykul/rosji;brakuje;gazu,166,0,240294.html
Są tam odniesienia do ekspertyzy Michaiła Gonczara z Centrum Wspierania Badań Problemów Geopolitycznych i Współpracy Euro-Atlantyckiej Regionu Czarnomorskiego „NOMOS" oraz analityka Roland Getz z Niemieckiego Funduszu Nauki i Polityki. Pisałem o tym w innym komentarzu. Teraz tylko niektóre wnioski.
Po raz pierwszy w historii relacji pomiędzy Polską a Rosją mamy niesłychaną sytuację, w której Rosja bardziej potrzebuje polskiej pomocy, niż Polsce jest potrzebna Rosja do czegokolwiek.
Jest to bardzo luksusowa pozycja wyjściowa do formowania suwerennej, nastawionej na gospodarkę polskiej polityki regionalnej, zapewniającej Polsce miejsce już docenianego i wiarygodnego partnera Unii w otwarciu na wschód. To jest dorobek ostatnich miesięcy polskiej polityki zagranicznej.
To jest ten sukces i jego wymiar.
To osiem.
9) Polska wewnętrzna dywersja pana Komorowskiego, Geremka, Tuska o skandalicznej polskiej polityce ani w Moskwie, ani w Brukseli już nie jest słuchana. Żałosne docinki Aleksandra Kwaśniewskiego już nic tam nie znaczą. W Moskwie świetnie go znają i lekceważą. Tam z chłystkami się nie rozmawia.
Szczególnie, gdy prowadzą konsekwentną politykę rujnowania wiarygodności Polski na wszelkich możliwych międzynarodowych i krajowych arenach.
I to jest pointa.
PS: Trochę political fiction.
A może Prezydent Putin przyjedzie w październiku do Wilna i osobiście po przyjacielsku załatwi sprawę mięsa z Przyjacielem Prezydentem z Warszawy?
Może nawet przywiezie z Moskwy prezent dla IPN, na dowód pojednania?
Może nawet będzie to jego sukces polityczny przed wyborami prezydenckimi w Rosji?.
Warto się zastanowić.
A z opinią publiczną w Rosji, żaden problem. 5 minut wystąpienia w telewizji, Putin powie:
Polska jest od zawsze najlepszym przyjacielem Rosji i cała Rosja pokocha nasz Kraj.
Będzie miłość aż do obrzydzenia.
Bo Rosja jest krajem demokratycznym i kocha to, co Car każe.
A od spotkania w Samarze już wiemy, Bruksela jednoznacznie wypowiedziała się za unijną solidarnością, a Polska i Estonia ma prawo sobie robić ze swoimi pomnikami co zechce.
Solidarność Unii jest ważniejsza, niż humory Rosji.
To dziesięć.
Ten tekst pisany był na gorąco.
W czasie dalszej korekty i redagowania
uzupełnię go o linki i przypisy
do wspomnianych wyżej komentarzy i źródeł,
w sposób ułatwiający uchwycenie
tej niesłychanej sytuacji regionalnej,
w której Polska zaczyna odgrywać rolę
prawdziwego lidera.
Jest to nawiązanie do
tradycji polskiej
Rzeczypospolitej Obojga Narodów,
uzupełnianej systematycznie współczesnym
fundamentem gospodarczym.
Mane, Tekel, Fares
taki jeden podał link:
http://www.dziennik.pl/Default.aspx?TabId=14&ShowArticleId=44100
Komentarze