Szanowny Pan Gniewomir Świechowski poleciał po zamiarach Jarosława Kaczyńskiego[1], który rzekomo ma ochotę tworzyć „drugi rodzaj inteligencji”. Cóż za nieporozumienie, nic już nie trzeba stwarzać. Nieco mnie bawią ambicje samozwańczej elity, która nie zdaje sobie sprawy z tego, że jej sprawność umysłu, dawno inteligencją być przestała. Ludwik Dorn, Alchemik, Erazm i Infidel pisali wczoraj mniej więcej o tym samym. Radosław Sikorski wypowiedział się trochę wcześniej. Alchemik, Gniewomir Świechowski i Erazm są młodymi ludźmi, nie pamiętają czasów PRL, każdy z nich po swojemu widzi rzeczywistość i niestety relatywizuje ciągle jeszcze żywe ślady po komunizmie.
Stawiam następującą tezę:
W Polsce rzeczywiście istnieją dwie kategorie elit, nazywanych czasem inteligencją, co jest dwuznaczne i niekiedy obraźliwe dla ludzi, którzy naprawdę potrafią korzystać z siły ludzkiego umysłu.
Najpierw oczywiście o pierwszej kategorii:
__________________________________________________________________________________________
To są nieprawdziwi mędrcy, nieustannie wyrokujący w sprawach, których nie rozumieją. Jest to wielka rzesza jałowych intelektualnie ludzi, nie dorastających do problemów, którymi się zajmują. Często w żałosny sposób widać, jak bardzo nie mają zielonego pojęcia o tym, o czym z emfazą i pychą opowiadają wierutne bzdury. Ta kategoria pseudointeligencji i fałszywych elit zmonopolizowała „główny nurt”[2] domeny publicznej
__________________________________________________________________________________________
A druga kategoria? To ludzie, którzy naprawdę coś potrafią. Cała Polska pełna jest inicjatywy, wspaniałych projektów, znakomitych realizacji. Jest bardzo wielu rzetelnych twórców, konstruktywnych, ekspansywnych i dojrzałych intelektualnie. Takich prawdziwych i jędrnych osobowości nie widać w telewizji, media nie interesują się takimi osobami. Trudno ich przecież prosić, by puszczali dym z ucha, prawda?
Dziennikarze, pseudoeksperci, cudowni pisarze i artyści często nie są w stanie zrozumieć czym się taki ktoś zajmuje, co robi, dlaczego i jak zarabia pieniądze. Nie dorastają swoim poziomem do takich partnerów.
Jaki dziennikarz podjąłby się zrealizowania progamu z Aleksandrem Wolszczanem?
Z jakim dziennikarzem Aleksander Wolszczan zgodziłby się rozmawiać przed kamerami?
O czym?
XXI wiek odwrócił porządek rzeczy. Dawniej, w wieku dziewiętnastym, awangardą społeczeństw byli dziennikarze, pisarze, twórcy i inni rzeźbiarze myśli. Oni rzeczywiście ciągnęli cywilizację do przodu, byli prawdziwą twórczą elitą. Zmieniali świat. Zwykli zjadacze chleba otwierali ze zdumieniem gęby, nic nie rozumieli z ich uczonych wywodów.
U progu XXI wieku widać, te same środowiska przeżuwają niedojedzone resztki dziewiętnastowiecznych idei, są żałosnym i dekadenckim hamulcowym biegu współczesnej cywilizacji. Są fałszywymi elitami, które otwierają ze zdumieniem gęby, nic nie rozumiejąc z tego, czym zajmują się zwykli zjadacze chleba. I bez przerwy gadają o nowoczesności i postępie, mistycznie zafascynowani jego pozorami.
_______________________________________________________________________________________
Jest więc oczywiste, że Jarosław Kaczyński nie jest zainteresowany rozmową z ludźmi, którzy samozwańczo wspinają się na piedestały, pokrywają sami siebie patyną i brązem, pełni pychy i dumy, z mozołem budują „świat według Kiepskich”.
Złotouści, pełni pogardy.
Mają wszystkie dekoracje, togi i tytuły, tyle że łby puste. Z taką inteligencją u boku wszystkie drogi prowadzą na manowce. Nie dziwię się więc wcale, że Jarosław Kaczyński poszukuje drogi poza mainstream i poza mainstreamem. Nie istnieje lepsze rozwiązanie.
_______________________________________________________________________________________ Koniec
Część druga, dokumentacyjna. Przykłady i przypisy.
* * *
Przykład pierwszy - Ludwik Dorn i Infidel.{3]
Ludwik Dorn opublikował wczoraj „Wpis o orłach posrebrzanych”, w którym rzeczowo scharakteryzował kilka elementów polskiej polityki zagranicznej w kwestiach dotyczących strategicznych celów polskiej racji stanu. Pokażę teraz cytat, dotyczący jednej z takich spraw:
„…realizacja bałtyckiej rury oznacza radykalne pogorszenie sytuacji Polski w takim stopniu, że jakiekolwiek warunki, nawet spełnione, pogorszenie owo złagodzą jedynie nieznacznie. Stąd decyzja, by w sposób jednoznaczny przeciwstawiać się ciągnięciu rury. Ponadto, uważaliśmy, że przeciwstawianie się rurze ma sens, bowiem albo zakończy się sukcesem (istniały na to i istnieją jakieś szanse) albo też zyskamy na czasie, a w czasie tym może dojść do realizacji przedsięwzięć, o których tu nie będę pisał, ale ich pomyślna realizacja złagodziłaby pogorszenie pozycji Polski już nie nieznacznie, ale znacznie. Innymi słowy, polskie przeciwdziałanie albo przyniosłoby pełny sukces (mniej prawdopodobny) albo sukces połowiczny (bardziej prawdopodobny). Zauważmy, że obecnie rząd Donalda Tuska działa bez wyraźnie sformułowanej doktryny bezpieczeństwa energetycznego i wszystko wskazuje na to, że brak takiej doktryny stał się doktryną.”
Jest to jeden z najważniejszych problemów w strategicznym wymiarze polskiej przyszłości, opisany jednoznacznie i konkretnie. Kluczem tej strategii jest słowo przedsięwzięcie, które świadczy o tym, że ta strategia jest aktywna, „bierzemy sprawy w swoje ręce”, tyle będziemy mieli, ile wypracujemy. To słowo przedsięwzięcie nie jest puste, konkretyzowało się w systematycznie realizowanym międzynarodowym projekcie, który znalazł zrozumienie i szacunek wszędzie poza Polską, nawet w Rosji, ale nie w Polskim mainstreamie.
To jest jasne, ale nie dla idiotów.
Przez dwa lata dyskusja polskich elit w całej domenie publicznej żywo przypominała wczorajsze komentarze pod wpisem Ludwika Dorna. Najważniejsze sprawy, prezentacje strategicznych projektów, realizujących cele polskiej racji stanu zostały idealnie zignorowane, albo zbagatelizowane wzgardliwym machnięciem ręki. Ani słowa w sprawie najważniejszej. Nic. Niente. Kompletna cisza.
Widać głosy z magla, ploty o psie, kocie i garnkach na płocie, zero zainteresowania tematem, zero zrozumienia. W blogu celował w tym oczywiście Infidel, który nawet zainteresował się ściągnięciem z Wikipedii spisu reportaży Radka Sikorskiego, w wydaniu książkowym. Wszystko, aby tylko nie na temat. Pod żadnym pozorem. Infidel niczym się nie różni od całej polskiej domeny publicznej, od Bronisława Komorowskiego, Jolanty Szamanek-Deresz, aż do gwiazd polskiego dziennikarstwa z listy Free Your Mind.[4]
Potwierdza to jedynie diagnozę o głupocie i miałkości tej rzekomej inteligencji, która o sprawach naprawdę ważnych dla przyszłości Polski, po prostu nie wie nic, Nic nie rozumie, nie potrafi wyciągać żadnych wniosków. Potrafi gadać tylko o głupotach. O kolorze butów i krawatach Dudy. Przerażające i żałosne. Oczywiście znalazło się parę osób, które zauważyły ten temat, ale tak też jest w Realu. Słychać monotonne brzęczenie:
- Drugi obieg, koboldy i lekceważone krasnale siedzące w niszach. Pogardzane mohery.
Mainstream uwielbia stroić głupie miny, wzruszać z pogardą ramionami:
- „Nasz dziennik”. Tak debilna forma polemiki, rodem z piaskownicy:
- „Zuzia jezd gupia, łaaaa!
Przykład drugi – Dwa wywiady.
Nie zamierzam teraz pisać o wywiadzie niemieckim ani o rosyjskim. Przypomnę tylko kompromitujące polskie oficjalne elity i polską politykę wywiady z Tadeuszem Mazowieckim i Erykiem Mistewiczem. Absolutna, haniebna kompromitacja. Istotne jest to, że Eryk Mistewicz jest teraz aktualnym i faktycznym polskim Ministrem Propagandy, którego obowiązkiem jest „prowadzenie polityki wizerunkowej polskiego rządu”. Fakty pokazują, że wszelkie realne działania polskiej władzy politycznej podporządkowane są tej wizerunkowej polityce. Prawdziwym horrorem jest jednak otwarte i bez osłonek przyznanie się jakim kryteriom, celom i wartościom podporządkowana jest polska polityka. Proszę przeczytać ten tekst. Sam Pan Mistewicz to wyjaśnia. Celem jest narracja. Chodzi o to aby ludziom codziennie można było podać jakieś bzdury, do opowiadania w windzie. Bzdury, które zasłonią, przykryją, odwrócą uwagę. Nawet instrumentalna rola Palikota, cytuję wypowiedź Pana Mistewicza :
„Klasycy teorii propagandy zastanawialiby się, czy to nie jest przypadek tzw. pożytecznego idioty - czyli osoby, której się używa, a ona się cieszy. Zawsze gdy Janusz Palikot występuje z czymś ostrym, fokalizującym uwagę opinii publicznej, należy się cofnąć o sześć godzin. Sprawdźmy, co się stało pół dnia wcześniej tak niekorzystnego dla PO, że musiał pojawić się na scenie”
Brutalna, hańbiąca prawda. Z wywiadu wprost wynika, jak dzień po dniu od słynnej debaty wyborczej Tuska z Kaczyńskim, do dzisiaj polityka i polskie media podporządkowane są oszustwu. Najbardziej jednak haniebne jest to, że Pan Mistewicz może bez żenady liczyć na media, które zawsze kupią każde kłamstwo i każdy pic. Tyle jest wart polski mainstream. Kłamstwo przez 365 dni w roku. Nie ma bardziej autorytatywnego źródła. Pan Mistewicz nie przejmuje się także tym, że bezczelnie wali taką prawdę prosto z mostu. Może sobie pozwolić na publiczne powiedzenia czegoś takiego:
Obywatele, robię z Was wszystkich codziennie durni, oszukuję i kłamię, a do pomocy mam polską prasę i telewizję, które przykryją każde moje kłamstwo. Możecie mi wszyscy, cała Polska skoczyć na pukiel. Co powiem, to powiem, a polskie elity to przełkną bez słowa, a dziennikarze przykryją. Bo my, bracia Polacy, mamy Was wszystkich w rzyci, razem z tą Waszą Polską i jej interesami narodowymi, racją stanu i podobnymi dyrdymałami.
Liczy się tylko narracja. Jest to żałosna popłuczyna teorii Derridy, rzecz jasna, czysta szarlataneria.
Pan Mistewicz przy okazji natrząsa się z PiS, który jest jeszcze taki staromodny, że nie zorientował się, że rządzenie oraz zajmowanie się prawdziwymi problemami Polaków jest niepotrzebne. Wystarczy codziennie wkręcać Polakom jakiś kit. Platforma ma już przygotowany taki kit na wszystkie następne dni swojej kadencji.
I na zakończenie tej części, krótki cytat z wywiadu Jacka Żakowskiego z Tadeuszem Mazowieckim:
J. Żakowski: Radio Maryja się nie nauczyło, a to jest wielka siła w Kościele.
T. Mazowiecki: To już nie jest kwestia katolicyzmu, tylko instrumentalizacja Kościoła przez świat polityki.
J. Żakowski: To nas prowadzi do IV RP. Bo Radio Maryja jest odpowiedzią na jakiś ból w społecznej rzeczywistości. Podobnie jak Lepper, Giertych, PiS, Rokita, projekt IV RP. Zygmunt Bauman ma na klientelę tych zjawisk trafne i mocne określenie: „ludzie śmiecie” – niechciane produkty uboczne nowej rzeczywistości.
T. Mazowiecki: Straszne określenie.
J. Żakowski: Drastyczne, jak ich sytuacja. Bo ta zmiana produkuje ludzi zbędnych. Jak ktoś wypada z systemu, staje się kłopotem. Zastanawiam się, gdzie pan lokuje pojawienie się tego zjawiska, które po 17 latach doprowadziło do władzy koalicję PiS-LPR-Samoobrona?
Tak to czasem jest, gdy ktoś w skupieniu, przeprowadzając ważny jego zdaniem wywiad, mówi co myśli, taka odruchowa autoprezentacja. Sposób myślenia elit o Polakach. „Ludzie śmiecie”, niechciane produkty uboczne, zmiana produkuje ludzi zbędnych.
Nie dziwię się nadmiernie jednemu z komentujących wpis Free Your Mind, któremu coś takiego kojarzy się z nazistowskim sposobem myślenia Heinricha Himmlera i podobnych. Aby było jasne. Cytowałem w listopadzie 2007 roku tekst prawdy Piotra Pacewicza, określający naszą liczebność, nas ludzi śmieci na około 85% mieszkańców naszego kraju. Takie niby elity już dawno nie inspirują społeczeństwa do etycznych lub choć tylko kulturalnych zachowań. To fałszywe elity są stachanowcami chamstwa i demoralizacji, podają piłki i stanowią nowe wzorce. Młodzi ludzie zaczynają być dumni z własnego chamstwa, wydaje się im, że tak wypada, że to jest w dobrym tonie.
Nie wątpię w inny znak czasu, prawie jak mickiewiczowski kometa, symbol końca XIX wiecznych pseudo-intelektualistów, śniących o potędze. Dwa wywiady są tym zwiastunem końca epoki fałszywych elit. Zapewne kiedyś historycy będą pisali o tych wywiadach, prawie jak o zburzeniu muru berlińskiego. Będą pisać o przełomowym wydarzeniu końca rządów ciemniaków.
Przykład trzeci – Kontrapunkt.
Zamieściłem na blogu Łażącego Łazarza wspomnienie ze służbowego wyjazdu. Zacytuję ten komentarz, po drobnym przeredagowaniu, jest to jedna z trzech optymistycznych opowiastek, ku pokrzepieniu serc:
TRZECIA: Najbardziej cywilizowane, dobrze zorganizowane i dostatnie miejsce jakie w czasie ostatnich miesięcy widziałem to Podkarpacie, okolice Rabki, Limanowej, Gorce, Beskid Wyspowy.
Miałem służbowy objazd klientów Banku, razem z CEO centrali z Londynu. Chief Executive Officer był Holendrem. Jechaliśmy przez okolicę i nawet Holendra ruszyło. Znam jego rodzinne okolice dość dobrze, mówię facetowi, że mam wrażenie deja vu. Jakbym był w Holandii, albo we flamandzkiej Belgii. Facet bez zastanowienia odpowiada, że też miał takie wrażenie.
A już zupełnie go dobijają takie malutkie ronda na skrzyżowaniach. Zupełnie już przytłaczają tym skojarzeniem. Mówię, te ronda to cholerny unijny wynalazek, nic dziwnego, są wszędzie.
No tak, powiada, ale czegoś takiego, to nawet w Holandii nie widział. Na każdych stu metrach piętnaście nowych domów, obok drogi, w głębi i nawet w oddali pod lasem. Wszystkie nowiutkie. Albo ktoś już remontuje, udoskonala, ledwo co wykończone. Wszędzie dookoła lśnią nowe dachówki, nowe okna i tynki, znakomite podhalańskie wykończenia robotami ciesielskimi. Co krok, jakiś warsztat, jakiś prywatny interes, wszystko kupisz, wszystko załatwisz, cegły, beton, komputery, środki gaśnicze, usługi finansowe. Facetowi szczęka opadła, jak zobaczył w jakieś wsi, małą, oczywiście nowiutką chałupę, a na niej szyld ING Bank. Wszystko czyste, zadbane, drogi, chodniki, płoty, balustrady, trawniki. Mucha nie siada.
Komentarz Holendra był taki:
Cholera, rozumiem!
Europa z trudem Was goni!
Szanse ma niewielkie.
U Was wszystkim ciągle się czegoś chce.
Ludzie marzą o czymś.
Są głodni sukcesu.
A w Europie?
Już wszyscy zapomnieli jak to jest - czegoś chcieć.
W Polakach siedzi dynamit,
Tylko te gnuśne, wzgardliwe elity,
Są jak z Europy brane,
Postmodernizm i libertyński nihilizm,
Straszna florencka choroba.
__________________________________________________________________________________________ Przypisy:
[1] PiS stworzy następne dwa rodzaje inteligencji? (Gniewomir Świechowski)
[2] Główny nurt domeny publicznej nazywany jest z angielska „mainstream”. Taki snobizm.
[3] Wpis o orłach posrebrzanych (Ludwik Dorn)
[4] Uwaga, terror! (Free Your Mind) W tym tekście autor podaje listę gwiazd polskiej publicystyki. „Są publicyści, którzy swoim stylem gwarantują taki poziom intelektualny, że na jakikolwiek temat by nie pisali, zawsze uzyskają tę samą konkluzję. Passent, Paradowska, Toeplitz, Szostkiewicz, Żakowski, Beylin... Do takich pierwszorzędnych publicystów należy też W. Madziarski”. Do listy Free Your Mind można dołączać całe dywizjony ludzi, którzy mają tylko jedno do powiedzenia i nic do samodzielnego myślenia.
[5] Jak manipuluje się polską polityką (Eryk Mistewicz). Wywiad Michała Karnowskiego z Erykiem Mistyfikiewiczem (Od mistyfikacji)
[6] Z grubsza normalny kraj (Tadeusz Mazowiecki). Wywiad Jacka Żakowskiego z Tadeuszem Mazowieckim.
__________________________________________________________________________________________ 200.500