„Antoni Słonimski pokładał się kiedyś ze śmiechu, gdy znalazł swoją książkę "Moje boje nad Bzdurą" w dziale "militaria"1. Obok Suworowa. Tego od kampanii napoleońskiej. Ze względu na pierwszą literę nazwiska?” Dziwne kryterium porządkowania informacji.
Jest to bardzo cwany sposób umyślnej dezinformacji, polegający na poustawianiu w newsroomach sprytnie zwodniczych kryteriów selekcji wiadomości.
Może być tak, albo nie.
Liczy się rezultat.
Ktoś wydał mnóstwo kasy na machinę do ewaluacji danych. I jak w pokerze. Sprawdzam. I odczytuję stan koszyka z napisem:
Output.
Wynik:
Shit.
I to by było na tyle.
Taki był komentarz do tekstu zatytułowanego „Jak człowiek staje się niewolnikiem?”
Już wtedy, pierwszego maja ubiegłego roku. Czas pokazał, że ten komentarz był nieomal proroczy. I tak, w poniedziałek, 18 lutego roku bieżącego, Joanna Lichocka zamieściła w „Rzeczpospolitej” artykuł „Wrzutki, przykrycia, zagłuszacze" - (WPZ). Warto ten tekst przeczytać z uwagą. Zacytuję jedno zdanie:
"To pierwszy poważny sygnał dla specjalistów od marketingu politycznego pracujących dla rządu i PO, że ich strategia wrzutek medialnych, jaką możemy obserwować od kilkunastu tygodni, jest dość jasna dla ludu. I być może lud już tego nie kupuje."
Jedna może poprawka. Metoda opisana przez panią Joannę Lichocką stosowana jest w skali przemysłowej przynajmniej od 2000 roku i po raz pierwszy została użyta przez „Trust” think tanków czarnej propagandy ówczesnego SLD - przeciwko rządowi AWS, aż do jego kompletnego wyniszczenia. Wtedy dorżnięcie watah powiodło się do końca. Metoda (WPZ) jest oczywiście jednym z wielu narzędzi stosowanym w totalnym napadzie czarnej propagandy.
Można by sądzić, że w miarę dziczenia obyczaju politycznego, łagodnieją techniki przeprowadzania zamachów stanu, zmieniają się jednak tylko środki techniczne. Istota sprawy pozostaje ta sama. Także i w Polsce. 13 grudnia 1981 to jeszcze tradycyjny, brutalny zamach stanu, przeprowadzony przy użyciu wojska i policji, przez Wojciecha Jaruzelskiego. Już łagodniejszy od krwawej interwencji ZSRR na Węgrzech w 1956 roku, od kolejnych, co raz mniej krwawych „zajść” i zamachów stanu, albo "przemian" i "odwilży" prowadzących do wymiany komunistycznych przywódców.
Nocna zmiana z 4 na 5 czerwca 1992, która rozprawiła się z rządem Jana Olszewskiego, była następnym przykładem dalszego rozwoju zamachów stanu, przeprowadzanych już bez użycia siły fizycznej wojska i policji, ale jeszcze metodami „zmowy politycznej” i przewrotu gabinetowego.
Widać wyraźnie jak nadchodzą czasy zamachów stanu, pozorujących przemiany, mogące uchodzić za demokratyczne.Europejskim pierwowzorem tego typu „quasi demokratycznych” technik służących w efekcie do złamania demokracji był okres od lipcowych wyborów 1932 roku w Niemczech i stopniowy demontaż demokracji po 30 stycznia 1933, który w rezultacie doprowadził do wyparcia demokracji przez reżim totalitarny. Ten sukces już wtedy nie mógł być osiągnięty, bez totalnego wsparcia takiego zamachu stanu przez media. Można powiedzieć, że współcześni zamachowcy polityczni zamienili ogień czołgów i artylerii na zmasowany ogień niszczącej, czarnej propagandy.
Joanna Lichocka dotknęła tylko czubka góry lodowej, jednej tylko z technik międzynarodowego przemysłu agresji politycznej. Wrzutka, przykrycie, zagłuszacze, (WPZ), to tylko jeden z wielu codziennych chwytów agresywnej propagandy. Agresywny, totalny, napad czarnej propagandy na legalnie wybrany rząd został wypróbowany przez Leszka Millera, któremu udało się wtedy zniszczyć i rozłupać rząd AWS na strzępy, by następnie zrobić coś bardzo podobnego do dzisiejszego sprzątania po PiS. Pierwsze dwa lata rządu Leszka Millera było procedurą demontażu i niszczenia pozostałości po rządzie AWS. Wtedy udupiona została reforma służby zdrowia, jej egzekutorem był słynny Mariusz Łapiński. Wtedy w imię lodów kręconych z „tajemniczymi rosyjskimi inwestorami”, dorżnięto watahy usiłujące zracjonalizować projekt bezpieczeństwa energetycznego Polski. Wtedy rozjechane zostały praktycznie wszystkie reformatorskie zapędy rządu nieszczęsnego Buzka.
Tak samo jak w latach 2005 – 2007, "awuesowe" inicjatywy reform były duszone w zarodku, niszczone, atakowane i degenerowane od najwcześniejszych momentów prac ustawodawczych. Kto pamięta sejmowe naparzanie się o ilość i granice województw? Wtedy chyba żadna reforma nie ocalała bez wmontowania miny i źródła destrukcji. Systematyczny, ciągły i wyniszczający atak czarnej propagandy, ciągłe strajki i protesty, demoralizacja porządku publicznego, nihilizm instrumentalnego dekatyzowania wszystkiego, co w życiu publicznym może być wykorzystane do uprawiania czarnej propagandy. Wszystko. Nauczyciele, lekarze, górnicy, służby i oczywiście zachrypnięte pielęgniarki.
Panowie maszerujący do władzy mieli zupełnie w nosie polską rację stanu, polski interes narodowy, dobrobyt, wygodę i bezpieczeństwo Polaków.
W nosie?
W starych cuchnących spodniach mieli, i mają nadzieje i aspiracje Polaków. Chodziło tylko o efekt propagandowy i pewne uchwycenie steru władzy. Dzisiaj te stare spodnie odbijają się czkawką skutków uciążliwego dyskryminowania polskiej gospodarki i systemów państwowych uwikłanych w skutki postanowień umowy akcesyjnej.
„Dorszowa czkawka”
Dzisiaj Platforma Obywatelska doskonale powtarza całą historię swego niesławnego poprzednika. Znakomicie czuje się w butach Leszka Millera, tak świetnie, że nawet powtarza wszystkie jego błędy i fałszywe strategie. Historia rozwija się spiralą, lubi się powtarzać, nigy jednak nie dzieje się tak samo. Jeszcze za czasów Leszka Millera, jak i wcześniej, zgodnie ze znaną nam teorią i praktyką dezinformacji, metody cybernetyki społecznej, były jednak tylko narzędziem w rękach polityków.
Dziś i teraz, władzę przejęli propagandyści, którzy posługują się politykami. Zupełnie poważnie można sądzić, że wytyczne do polskiej polityki zagranicznej, programy politycznych relacji z Rosją, USA, gry geopolityczne są teraz podporządkowane bieżącym celom propagandy politycznej, i zmieniają się chimerycznie w miarę potrzeb kształtowania medialnego image wielkich wodzów. Nie mówię już o dużo groźniejszej roli przykrywki, zasłaniającej interesy mocodawców agencji reklamowych, nadzorujących pracę rządu2.
Powtarzają stare błędy z zacięciem i uporem neofitów. Jak małe i złośliwe bachory z rysunków Edwarda Lutczyna. Straszne pielęgniarki Andrzeja Mleczki.
Dzisiaj kolejna wrzutka, tekst "Dziennika" o 17 dniach kursów dla oficerów wywiadu. I wszystkie media, dosłownie wszystkie, traktują tę wrzutkę, jako wytyczną do ataku na polski kontrwywiad. Już padają, na razie dziennikarskie projekty weryfikcji oficerów polskiego kontrwywiadu, najchętniej prowadzone przez byłych oficerów WSI. Taki jest sens udziału gen Dukaczewskiego w jawnych obradach rządowego Ministerstwa Propagandy ds przywrócenia WSI. Dzień po artykule Joanny Lichockiej! Podręcznikowy przykład. Wrzutka, czy przykrywka?
Jest to atak propagandowy, wywołany hasłem, które dwa dni temu rzucił Janusz Zemke, propagandowy demiurg służb specjalnych, polski agent 007. Hasło likwidacji polskiego kontrwywiadu, który jest już Polsce niepotrzebny. Polityka uśmiechów przecież odniosła sukces.
Taki Joseph Goebbels parę lat temu chrzanił idiotyzmy, ale wiedział, że to są idiotyzmy. Psługiwał się propagandą. Nigdy nie wierzył własnej propagandzie. Tu wygląda na to, że komuś coś się odwróciło. Klasyczna pomyłka uczniów czarnoksiężnika, którym propaganda SF, taka jak w filmie braci Wachowskich, zastąpiła rzeczywistość.
Polska zmierza do celów wyznaczonych przez propagandę, a Ministerstwo Propagandy jest najważniejszym organem strategicznym Partii i Rządu. Ministerstwo Propagandy nie żartuje, zabrało się całkiem serio do demontażu polskiego bezpieczeństwa narodowego.
SP3
P.S:
Środa, 20 lutego 2008. Godzina 11:30. Konferencja prasowa polskiego Ministra Spraw Zgranicznych, Radosława Sikorskiego. Najpierw komentarz mojego młodszego syna.
Rezolutny maluch powiedział:
- No cóż, facet gada to, co kazali mu specjaliści od marketingu politycznego. Aha, i chwali się, że uczestniczy w pracy komisji IPCC, której jedynym celem jest zdławienie możliwości produkcyjnych polskiego przemysłu. Co za debil.
I słowo ode mnie. Niestety, ta konferencja prasowa pokazuje wyraźnie podporządkowanie polskiej polityki zagranicznej kryteriom propagandy. Poważne sprawozdanie Ministra Spraw Zagranicznych jest identyczne z dotychczasowym propagandowym pustosłowiem. Obawiam się, patrząc na to wszystko, że pan Sikorski rzeczywiście rozumie politykę zagranicznyą na takim poziomie. Przedszkolak ministrem. Aż kompromitujące jest to niezwykle infantylne pojęcie o polityce zagranicznej. Jeszcze bardziej żenujące jest bałwochwalcze podejście dziennikarzy do tekstów podawanych przez pana Ministra. Czy prawdziwym premierem Polski rzeczywiście jest Natalia de Barbaro?
_______________________________________________________________________________________ Przypisy:
1Antoni Słonimski opowiadał o tym zdarzeniu w swojej książce „Alfabet wspomnień”
2Nie byłoby dziwne, gdyby faktycznie polska polityka zagraniczna projektowana była przez Natalię de Barbaro. Nie wiem czy ta teza może być traktowana jako szyderstwo, czy już nim być przestała. (Natalia de Barbaro - Uniwersytet Jagielloński, specjalistka od marketingu politycznego, strateg kampanii wyborczej PO, autorka książki o kampaniach wyborczych "Dojść do głosu. Radykalnie praktyczny przewodnik po kampanii wyborczej." O pani Natalii - tutaj, tutaj i tutaj)
3 SP - Something Pojebałoś. Waldemar Łysiak "Rzeczpospolita kłamców - Salon". Była to uwaga Waldemara Łysiaka o michnikoidach, którym poplątały się cele katolicyzmu z celami bolszewizmu. Moim zdaniem jest to wręcz idiotyczne natręctwo ignorantów i jeszcze częściej ludzi złej wiary, którzy splatając w ten sposób chrześcijaństwo z komunizmem, pozwalają sobie następnie na obelgi i sianie nienawiści do polskiego katolicyzmu, pod pozorem jego wspólnoty z bolszewizmem. Ile razy w komentarzach blogowych trolli można znaleźć ten schemat? Określenie jest więc adekwatne.
[..] Zbigniew Herbert w "Dzienniku 1954" Leopolda Tyrmanda (kuraś)
[..] http://olewator.salon24.pl/58178,index.html - O samolocie CASA
[..] W dwa ognie (lendos)
[..] Łukoil zakręca kurek Niemcom. (Robert Amsterdam)
[..] po ciosie w jądro - opadają maski.... (tad9)
[..] Polityka katyńska (Rybitzky)
[..] Serbia, Waffen-SS, Sikorski i nowe szaty cesarza (hrabia Pim de Pim)
[..] Matrix Chlebowskiego (Andrzej Zbierzchowski)
[..] Ile razy trzeba powtarzać? (Stary Wiarus)
_______________________________________________________________________________________
141.400
____________________________________________________________________________________
Foto: http://www.pardon.pl/zdjecie/3/629963/52714____________________________________________________________________________________________________________________
Komentarze